czwartek, 17 czerwca 2010

hormonsy.


Tym razem o wpływie hormonów na życie każdej kobiety... otóż. Ja mogę coś na ten temat powiedzieć, gdyż rola hormonów płciowych, bo to o nich mowa ;) w moim życiu jest naprawdę ogromna. Zazwyczaj wpływają na mnie źle, chociaż czasami wpływają na mnie bardzo dobrze... hmmm, ale zazwyczaj wtedy popychają mnie to zrobienia czegoś perwersyjnego, jazdy na krawędzi, totalnego odlotu. Sprawiają też, że podświadomie jestem bardziej atrakcyjna seksualnie na samców. Słodko.

To zależy w jakiej fazie cyklu, ale mój zapach, moje ruchy i mój sexappeal tak zwany jest w stanie zniewolić niejednego mężczyznę. Nie chodzi mi teraz o moją wysoką samoocenę, chociaż nie ukrywam, że w pewnych kwestiach jestem pewną siebie osobą i dążę do tego (nie chcę sobie schlebiać tym postem, więc przejdźmy dalej).

Jesteśmy zwierzakami, rzadziej uprawiamy romantyczny seks, a czasami pieprzymy się jak zwierzęta. To zależy od naszego charakteru, usposobienia i potrzeb seksualnych. A u kobiet potrzeby seksualne ściśle wiążą się z... hormonami!
Na przykład ja, czasami mam taką ochotę na seks, szczególnie w końcowej fazie cyklu, że nie mam co ze sobą zrobić.

A bądź człowieku wtedy bez partnera.
I bądź tutaj człowieku mądry.

I mam wtedy zdecydowanie silniejsze orgazmy. O tak. A jak się nie ma faceta trzeba sobie inaczej radzić.
Ale ja ostatnio jestem Z facetem. To znaczy ogólnie ciężko tak do końca powiedzieć, że Z.
Spotykamy się, pieprzymy, ale co dalej?
Nie wiem.

Zbliża się noc Kupały ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz