wtorek, 14 września 2010

pain.


Ból istnienia. Nie wiem skąd się bierze. Nie, tak naprawdę mogę to zdefiniować... wstajesz rano, jesteś szczęśliwym człowiekiem, (który) nie chodzi o to, że nie ma problemów, ale o nich nie myśli. Albo raczej stara się myśleć o nich pozytywnie, że wszystko się ułoży, że minie i nie będzie trzeba już walczyć ze sobą o każdy kolejny ułamek dobrego dnia, o zwykłe życie bez negatywnych myśli, emocji. Bez myślenia o tym, co można było zrobić żeby nie wydarzyło się to, czego i tak już nie można zmienić.
Zamknięty krąg, z którego i tak nie wyjdziesz.
Nie lubię mówić o tym, co się wydarzyło i nie chce do tego wracać. To, że będę o TYM mówiła, zupełnie nic nie zmieni.
Nie chodzi o to, że nie próbowałam.
Wszystko się zmieniło.
Ona nie chce już mi w tym wszystkim pomagać.
Zmienił ją jeden wieczór.
Po którym ja jej nie pomogłam.
Nie znasz nazwy tego bloga, nie znasz tego adresu, pseudonimu. Tak naprawdę nie wiesz, czy chcę cię w ogóle przeprosić i czy rozumiem, że w ogóle coś takiego powinnam zrobić.
Nie pomogłam ci, ty byłaś przy mnie kiedy cię naprawdę potrzebowałam. Ale gdzie byłam teraz? Uciekłam. Nie miałam na tyle odwagi, by przełknąć gorycz wstydu, upokorzenia i ten moment, w którym miałam po raz pierwszy spojrzeć ci w oczy.
Cierpiałaś też przeze mnie.
Kto wie, może bardziej cierpiałaś przeze mnie. Przez to, że cię oszukałam. Wierzyłaś mi?
Błąd. Tak bardzo chciałam, żebyś mi wierzyła, tak bardzo cię kochałam...
Jak to wytłumaczyć- chciałabym znać to magiczne zaklęcie. Żebyś bez słów zrozumiała, że tak bardzo mi na tobie zależy i wszystko to, co mogłabym ci powiedzieć gdybym nie musiała udawać.

Przepraszam
Wybacz mi
Proszę
Kocham Cię
Dziękuję

Gdybym usłyszałabym od ciebie wybaczam ci, zmieniłoby to całe moje życie.

czwartek, 17 czerwca 2010

hormonsy.


Tym razem o wpływie hormonów na życie każdej kobiety... otóż. Ja mogę coś na ten temat powiedzieć, gdyż rola hormonów płciowych, bo to o nich mowa ;) w moim życiu jest naprawdę ogromna. Zazwyczaj wpływają na mnie źle, chociaż czasami wpływają na mnie bardzo dobrze... hmmm, ale zazwyczaj wtedy popychają mnie to zrobienia czegoś perwersyjnego, jazdy na krawędzi, totalnego odlotu. Sprawiają też, że podświadomie jestem bardziej atrakcyjna seksualnie na samców. Słodko.

To zależy w jakiej fazie cyklu, ale mój zapach, moje ruchy i mój sexappeal tak zwany jest w stanie zniewolić niejednego mężczyznę. Nie chodzi mi teraz o moją wysoką samoocenę, chociaż nie ukrywam, że w pewnych kwestiach jestem pewną siebie osobą i dążę do tego (nie chcę sobie schlebiać tym postem, więc przejdźmy dalej).

Jesteśmy zwierzakami, rzadziej uprawiamy romantyczny seks, a czasami pieprzymy się jak zwierzęta. To zależy od naszego charakteru, usposobienia i potrzeb seksualnych. A u kobiet potrzeby seksualne ściśle wiążą się z... hormonami!
Na przykład ja, czasami mam taką ochotę na seks, szczególnie w końcowej fazie cyklu, że nie mam co ze sobą zrobić.

A bądź człowieku wtedy bez partnera.
I bądź tutaj człowieku mądry.

I mam wtedy zdecydowanie silniejsze orgazmy. O tak. A jak się nie ma faceta trzeba sobie inaczej radzić.
Ale ja ostatnio jestem Z facetem. To znaczy ogólnie ciężko tak do końca powiedzieć, że Z.
Spotykamy się, pieprzymy, ale co dalej?
Nie wiem.

Zbliża się noc Kupały ;)

wtorek, 15 czerwca 2010

melancholia.


Ciągle nie może przejść, odejść, przepadnąć.
Trzyma się kurczowo i sprawia, że wracam do tego, do czego nie chce wracać...
I tak mulę się i wpadam w depresję wieczorową porą, albo raczej depresję wieczorną.
Wstaję rano z przeświadczeniem, że to będzie dobry dzień, no i im później tym gorzej. Aż w końcu 'voice within' i znowu, wspomnienia, prawie łzy.

Cholerstwa nie da się niczym zniszczyć. A przy okresie to już w ogóle, daj żyć.

Albo żyj i pozwól umrzeć.
Za późno.

I to miał być koniec, ale...
chyba potrzebuję kogoś, kto stopi lód mojego serca. Muszę się naprawdę i szczerze zakochać, ale z wzajemnością.
Ciężko znaleźć kogoś, kto sprosta moim oczekiwaniom. Po prostu musimy się nawzajem odnaleźć. Ja gdzieś tu, on tam. Aż w końcu nadejdzie dzień, w którym się spotkamy. I nie chcę mówić, że G nadal będzie w moim sercu...

poniedziałek, 14 czerwca 2010

bond(age).


Nie można jednak zapominać o jeszcze jednej ważnym elemencie krępowania ciała... duchowej materii tego procederu.

"W kulturach pierwotnych, bądź tam, gdzie dawne obyczaje nadal są praktykowane, wiązanie i ściskanie uczyło ludzi, że nie są tylko ciałami. Przypominało im o świecie ducha.
Paradoksalnie więc to, co w naszych oczach jest zniewalaniem ciała, służyć miało wyzwoleniu się z niego. Warto o tym pamiętać w czasach, kiedy ciało się kultywuje."

Bo czym jest ciało?
Zaczynam czytać Solaris.

niedziela, 6 czerwca 2010

niedokońcapoukładanie.


Sporo roboty, sporo załatwiania, a im więcej, tym gorzej. To akurat normalne. Ale zawsze jest tak, że problemy (bo to tchórze) nie pojawiają się pojedynczo, tylko parami, grupami, bandami, watahami.

Teraz chcę po prostu zrzucić odpowiedzialność za moje problemy z siebie na cokolwiek.

Nie lepiej jak każdy, chodzić na zajęcia, uczyć się na bieżąco, żeby później nie kombinować? Nie lepiej?
Nieee...

Czy wiesz, że...
Znowelizowane przepisy nałożyły na aptekarzy obowiązek informowania pacjentów o możliwości nabycia tańszego odpowiednika przepisanego leku (art. 60 ust.5 Ustawy z dnia 23 stycznia 2003r. o powszechnym ubezpieczeniu w Narodowym Funduszu Zdrowia). Jest to zasada, która powinna być konsekwentnie przestrzegana, aby nie narażać pacjentów na zbędne wydatki.

Czegoś jednak można się dowiedzieć na tych studiach.
A tak w ogóle, to tęsknie za seksem.
Jak wróci... to nie wiem ile razy doję.

Aaaa, wracając do mniej miłych spraw, to jeżeli uda mi się wszystko gładko zaliczyć i ZAŁATWIĆ (pewne sprawy) to obiecuję poprawę, bo w takim stresie nie mogę żyć.
Toż to niezdrowe.

niedziela, 30 maja 2010

saturated loneliness.


... well I wish there was someone... to love me

When I used to be someone and I knew there was someone, that loved me. As I sit here frozen alone, even ghosts get tired and go home, as they crawl back under the stones.
And I wish there was something, please tell me theres something better and I wish there was something more than this saturated loneliness.

And I wish I could feel it and I wish I could steal it or abduct it, corrupt it, but I never can... it's just saturated loneliness
Does the silence get lonely? Who knows? I've been hearing it tell me... go home.
Cause the freaks are playing tonight, they packed up and turned out the lights
and I wish there was something (...)
And the bath waters cold, and this lifes getting old
i never can
never can

środa, 12 maja 2010

organiczne życie i pornografia Debussy'ego.


Odkąd wkroczyłam na ścieżkę ekologicznego, organicznego życia spotkały mnie następujące przypadki:

1. W ususzonych liścich Gingko biloba znalazłam muszelkę ślimaka. Właściwie to już pływała sobie w zaparzonej herbacie. Myślałam, że to nasionko ;) Podobno nasiona te, mają charakterystyczny, nieprzyjemny zapach.
Co prawda, to prawda... na początku z czystej, zaparzonej Ginkgo herbaty czułam rybę. Teraz piję tylko w obecności herbaty zielonej.

2. W soli morskiej, którą stosuje do celów kosmetycznych znalazłam dzisiaj piórko. Nie wiem, zapewne jakiegoś morskiego ptaka. Za to skórę mam miekką ;)

3. Kupiłam sukienkę Earth Collection i dostałam kartę stałego klienta z 10% rabatem. Mówią, że trzeba wiedzieć jak się ustawić. Ponadto... dostałam kolejną zniżkę, tym razem organic farm. (Dzisiaj odwiedzone, kupione m.in. cukierki Candy Tree- o nich innym razem).

Aktualnie odczuwam dźwięki niemal fizycznie. Albo nie, czuję muzykę receptorami, nie słyszę, tylko odbieram bodźce dotykowe fali dźwiękowych. Debussy.

Właśnie miałam orgazm. Może dlatego.
Oglądałam lesbijskie porno z wyłączonym dźwiękiem. W tle właśnie Debussy z player'a. Hmmm. Urażone czyjeś zamiłowanie do muzyki klasycznej? Ja też ją uwielbiam. Chociaż ostatnio trochę zaniedbałam ten segment.

Na potrzeby posta, przemianujmy Debussiego, na Thepussiego. Mrrr ;>